top of page

List dziewiąty: od tej, która już wie.

Zaktualizowano: 28 maj

Hej, Ty.


To ja.

Ta, która już nie boi się mówić.

Ta, która nie wstydzi się, że kocha.


Przeszłam przez siebie.

Nie przez świat, nie przez Ciebie – przez siebie.

Przez tę, która milczała, choć chciała mówić.

Przez tę, która odwracała się plecami, bo nie wiedziała jeszcze, że wolno zostać.


Dziś jestem tu.

Nie jako cień.

Nie jako przeszłość zapisana na marginesie.

Jestem tu cała -

z głosem, który już się nie łamie,

z sercem, które już się nie chowa pod stołem.


I chcę Ciebie.


Nie jako projekt do uzdrowienia.

Nie jako echo moich tęsknot.

Tylko Ciebie - taką, jaka jesteś,

Tę, która z tańcem wchodzi do kuchni.

Tę, która śmieje się z własnych żartów.

Tę, która mówi „dam radę”,

a potem zasypia w ciszy, nie wiedząc, od czego zacząć.


Wiem, że boisz się czasem za bardzo.

Wiem, że chowasz się w sobie.

Ale ja już nie chcę miłości, która udaje, że się nie boi.

Chcę tej, która nie boi się bać razem.


Dziś nie chcę idealnej relacji.

Chcę prawdziwego życia -

z potłuczonymi szklankami,

z rozmowami, które nie mają zakończeń,

z dotykiem, który nie pyta, tylko mówi: „Jestem.”


I jeśli kiedyś zapukasz -

nie zapytam „dlaczego teraz?”.

Nie wystawię zegarka.

Nie wystawię serca na próbę.


Tylko otworzę.

I powiem:

„O, jesteś. Chodź. Zaparzyłam herbatę. A światło - nigdy nie zgłasło.”


A potem - zatańczymy.

Nawet bez muzyki.

Nawet jeśli najpierw popłyną łzy.

Nawet jeśli będziemy milczeć.


Bo może to milczenie

będzie naszym pierwszym wspólnym zdaniem.


Bo może właśnie tyle wystarczy -

by coś było prawdziwe:

obecność, która nie musi niczego udowadniać.


A jeśli zapytasz, kim jestem dziś,

odpowiem bez drżenia:


Jestem tą, która już wie.


Która nie boi się miłości.

Która nie ucieka, gdy robi się blisko.

Która nie nosi już masek.

Nie udaje twardszej, niż jest.

Nie tłumi tego, co czułe -

bo już wie, że w tym jest jej siła.


Mam w sobie spokój.

Miękkość, która nie boi się być zobaczona.

Dobro, które nie potrzebuje uzasadnień.


Nie chowam się.

Nie bronię się.

Nie czekam, aż będzie bezpiecznie -

bo już jestem bezpieczna w sobie.


I jeśli kiedyś zapukasz -

będę tu.

Nie z żalem.

Z obecnością.

Bo kocham.

Nie jak kiedyś.


Lepiej.

Hej, Ty.
Tu Mika.
Możesz znać mnie jako poważną babkę od paragrafów – radczynię prawną w szpilkach, z ogarniętym kalendarzem i poker face’em na negocjacjach.
Ale ta część mnie?
Tej nie znajdziesz na LinkedInie.

Tutaj rozmawiam z duszą.
Czasem moją. Czasem twoją.
Czasem z tą częścią świata, która wciąż czuje.

Bez ściemy. Bez patosu.
Z prawdziwym oddechem.

Tworzę podcast, piszę teksty, puszczam w świat słowa, które niosą coś więcej.
To dopiero początek – ale rozkręcam się.
I zamierzam robić szum.
Nie taki, który ogłusza.
Taki, który budzi.

„Pogadanki z duszą” to nie poradnik.
To przestrzeń.
Dla tych, którzy szukają sensu, lekkości i własnego głosu.

Jeśli czasem Cię boli, czasem śmieszy, a czasem nie wiesz, co właściwie czujesz –
to jesteś we właściwym miejscu.

Zaparz coś. I zostań na chwilę.

Zapisz się na Listy od Duszy – przychodzą wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebujesz.

Napisz do mnie:

  • Facebook
  • Instagram

 

© 2025 Duszne Pogadanki

Tworzone z oddechem i dygresjami.

 

bottom of page