top of page

List czternasty: jesteś piękna

Hej, Ty.


Piszę dziś z innego miejsca.


Nie z brzucha pełnego niepokoju.

Nie z głowy, która próbuje wszystko zrozumieć.

Piszę z miejsca, które po prostu… siedzi obok.

Bez planów. Bez analiz. Bez wyroków.


Z miejsca, w którym "teraz" naprawdę wystarcza.

I nie trzeba wiedzieć, co będzie dalej, żeby czuć, że to - już jest pełne.


I chcę Ci powiedzieć coś prostego, ale prawdziwego:

jesteś piękna.


Nie tylko ta Twoja twarz (choć, przyznaję - bywa zabójcza).

Ale Ty - w środku.

Ty cała.

Z tym, co miękkie. Z tym, co niepewne.

Z tym, co chowasz, zanim zdążę zapukać.


Jesteś piękna, gdy tańczysz w kuchni, nie zważając na nic.

Gdy z pasją przeklinasz kierowców, a potem przepuszczasz rowerzystę z miną świętej.

Gdy mówisz do psa jak do dziecka i tworzysz słowa, których nikt poza wami nie rozumie.


Jesteś piękna, gdy zjadasz obiad w trzy minuty, a potem pytasz, co na deser.

Gdy marszczysz nos, nawet nie wiedząc, że to robisz.

Gdy próbujesz nie płakać, ale Twoje oczy już dawno Cię zdradziły.


Jesteś piękna, gdy przez sen mówisz: „dwupasmówka. Droga dwupasmowa” - a ja przytulam cię mocniej, bo wiem, że nawet tam, w snach, dokądś zmierzasz.

Gdy mówisz coś z pełnym przekonaniem,

a chwilę później pytasz: „no nie mam racji?”


Jesteś piękna, gdy próbujesz mówić, choć to trudne.

Gdy mówisz „nie wiem”, ale w tym „nie wiem” jest już cała odpowiedź.

Gdy patrzysz na mnie tak, jakbyś naprawdę chciała mnie zobaczyć.

I gdy milczysz - bo wtedy widzę najwięcej.


Nie jestem zaślepiona.


Widzę, jak potrafisz zniknąć w jednej sekundzie.

Jak budujesz ściany szybciej, niż zdążę się zbliżyć.

Widzę lęk.

Widzę samotność, którą okrywasz ironią.

Widzę Twoje serce - to, którego tak pilnujesz.


Ale to niczego nie zmienia.


Bo widzę też czułość.

Tę, która czasem udaje żart.

Bliskość, którą chowasz pod sarkazmem.

Widzę, jak kochasz - nawet wtedy, gdy udajesz, że nie.

Widzę, że jesteś w procesie.

I że wracasz - cichutko, po swojemu. Ale wracasz.


Czasem i ja się chowam.

Czasem nie wiem, jak być blisko.

Ale już nie chcę znikać.

Nie chcę udawać, że mi nie zależy.

Nie chcę się zamykać, zanim się jeszcze otworzę.


Chcę być. Tu. Obok.

Nie tylko wtedy, gdy świecisz.

Także wtedy, gdy gaśniesz.

Gdy się boisz. Gdy nie wiesz, kim jesteś.

Wtedy też.


Na dziś: jestem szczęśliwa.

Nie idealnie. Nie zawsze.

Ale naprawdę.


I mam nadzieję, że Ty też.

Choćby na chwilę.

Choćby w tym śnie o dwupasmówkach.


I może to wszystko jest tylko chwilą.

Ale jeśli tak - to chcę w niej zostać jeszcze moment.

 
 

Hej, Ty.
Tu Mika.
Możesz znać mnie jako poważną babkę od paragrafów – radczynię prawną w szpilkach, z ogarniętym kalendarzem i poker face’em na negocjacjach.
Ale ta część mnie?
Tej nie znajdziesz na LinkedInie.

Tutaj rozmawiam z duszą.
Czasem moją. Czasem twoją.
Czasem z tą częścią świata, która wciąż czuje.

Bez ściemy. Bez patosu.
Z prawdziwym oddechem.

Tworzę podcast, piszę teksty, puszczam w świat słowa, które niosą coś więcej.
To dopiero początek – ale rozkręcam się.
I zamierzam robić szum.
Nie taki, który ogłusza.
Taki, który budzi.

„Pogadanki z duszą” to nie poradnik.
To przestrzeń.
Dla tych, którzy szukają sensu, lekkości i własnego głosu.

Jeśli czasem Cię boli, czasem śmieszy, a czasem nie wiesz, co właściwie czujesz –
to jesteś we właściwym miejscu.

Zaparz coś. I zostań na chwilę.

Zapisz się na Listy od Duszy – przychodzą wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebujesz.

Napisz do mnie:

  • Facebook
  • Instagram

 

© 2025 Duszne Pogadanki

Tworzone z oddechem i dygresjami.

 

bottom of page