List czwarty: poczekaj jeszcze trochę.
- Mika Łukasik
- 23 kwi
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 28 maj
Hej, Ty.
Dziś chcę Ci o sobie trochę opowiedzieć.
Bo wiem, że czasem leżysz w łóżku i myślisz:
“Czy ona naprawdę gdzieś tam jest? Czy oddycha tym samym powietrzem co ja?”
Jestem.
Oddycham.
Nie jestem doskonała, ale jestem prawdziwa.
Mam swoją czułą nieporadność.
W lodówce zawsze coś przeterminowanego.
Często zapominam gdzie położyłam klucze.
Czasem znikam na chwilę w swoim świecie i potrzebuję, żebyś mnie wtedy delikatnie dotknęła i powiedziała:
“Hej. Jesteś tu?”
Kocham ciepłe herbaty w dużych kubkach i wieczory z nogami splecionymi pod kocem.
Czasem płaczę przy głupich filmach.
Mam swój ulubiony sweter - zmechacony, ale pachnący domem.
I mam serce, które już wiele razy bolało -
ale które nigdy nie przestało wierzyć, że spotka Ciebie.
Bo ja też miałam momenty, w których chciałam się zamknąć.
W których myślałam:
“Może miłość nie jest dla mnie.”
Ale wtedy coś w środku -
cichy głosik, może Twój - mówił:
“Poczekaj jeszcze trochę. Jeszcze nie teraz.”
I czekałam.
I uczę się.
I buduję w sobie miejsce dla Ciebie.
Miękkie. Prawdziwe.
Nieidealne. Ale nasze.
Chcę Ci robić śniadania, kiedy jeszcze śpisz.
Chcę czytać Ci horoskopy z gazet na głos i udawać, że wierzę w każdy wyraz.
Chcę się z Tobą pokłócić o pierdołę i potem płakać Ci w ramię, bo się bałam, że Cię zraniłam.
Chcę, żebyś wiedziała:
ja nie chcę tylko Cię kochać.
Ja chcę z Tobą żyć.
Nie musisz mnie szukać.
Nie musisz się napinać.
Po prostu dbaj o siebie.
Dbaj o swoje światło.
Bo to ono mnie prowadzi.
I kiedy nadejdę -
rozpoznasz mnie po tym, że kiedy powiem:
“Hej, Ty…”
Twoje serce poczuje:
“Wreszcie.”